|
Look 4 faces |
Cafe Klatschen |
w czerni / in black |
misja_ka / mission |
n_nieporuszone |
portrety niepamięci |
wyjście przed wejściem |
Maciejka |
|
|
|
solo_Anna Piotrowska |
|
|
Look 4 faces |
|
|
Art of survival - sztuka przetrwania / IN THE MIDDLE OF ONE CONTINENT / Projekt oparty na pytaniach. work in progress - jak ludzie stworzą na nowo boga Słowian Świętowita.
Kim jest Bóg i jakie ma dla nas znaczenie? Czy potrzebujemy boga? Czy wiemy w którą stronę patrzeć żeby go znaleźć? Poza akcją środowiskową, zaangażowaniem w projekt ludowego rzeźbiarza i fotografa, chcemy przybliżyć naszą słowiańską tożsamość również formą sceniczną - (solowe przedstawienie Anny Piotrowskiej).
A.P.: Jak w nim może zmieścić się ona. Dalej nie wiem, zastanawiam się, siedząc na tronie w koronie z rogiem obfitości na męskiej piersi, gotowej na przyjęcie orderu. Orderu doskonałości i obfitości zasług mojego oblicza. Moje stopy wnikają w ziemię urodzaju, to ja karmię narody, to ja daję im wiarę i nadzieję. Najważniejsze - najeść się i nie czuć nic. Patrzeć w moje boskie oblicze czworakich twarzy
Bogiem Jedynym w starodawnej religii naszych przodków był Świętowit ( Svet - silny, święty bóg wojny i bóstwo urodzaju w 4 postaciach, któremu poświęcone było święto plonów ).
A.P.: Każdy nosi w sobie jakiegoś boga, na co patrzy ten bóg, w którą stronę podąża, bóg to kodeks moralny, zasady jakimi kierujemy się w życiu. Nic nie dzieje się bez przyczyny .
Fascynująca jest moc Świętowita wynikająca z tego, że może jednocześnie patrzeć w 4 strony świata, że ma ogromną właściwość wybiegania daleko w przestrzeń, jednocześnie będąc w miejscu.
To rozwinęło kolejną myśl, że tam gdzie jesteśmy, tam jest bóg (bez względu na to, jak się nazywa).
A.P.: Tam gdzie patrzę, dokąd zmierzam tam jest mój bóg. Fascynujący jest poprzez odkrywanie. To jak podróż w nieznane. Przypadek, ale niekoniecznie .
4 twarze 4 serca 1 myśl / 4 twarze 1 serce 4 myśli / 4 twarze 8 oczu 8 uszu / 4 nosy 8 brwi 4 usta / 4 czoła 4 brody / 4 kapelusze / 1 głowa /
Czy serce podzielone jest na 4 ? / Spotkania 4 twarzy / Twarzą w twarz / Plecami na twarz. Czuć jeden oddech. / Oddychać czterokrotnie, w różnych tempach / Decydować czterokrotnie o swoim bycie, o swojej bezradności. / Jestem obliczem: pierwszym, drugim, trzecim, czwartym. / Z jednego powstało cztery. / Tam gdzie patrzę, tam jest mój Bóg, mój cel, moja nieskończoność mocy. / Wybiegam do przodu i tak wracam do siebie / Wybiegam do przodu, by i tak wrócić do siebie
Czy nasz Świętowit to symbol otwartości, czy raczej zamknięty znak jednej tożsamości? / Czy bóg jest w każdym z nas?
Niemożliwe jest zbadanie tego tematu przy tak ubogich narzędziach, zbyt wąskiej próbie badawczej, ale dzięki naszemu projektowi możliwe jest otwarcie dyskusji, pobudzenie do myślenia, rewizja własnej wiary.
To projekt pytający - nie jesteśmy pewni czy otrzymamy odpowiedzi, a może nawet wcale nie chcemy ich poznawać...
|
|
projekt: "In the middle of one continent" w ramach advancing performing arts project (apap VI) na zaproszenie Śląskiego Teatru Tańca
premiera: 10 lipca 2008, Bytom
kreacja i wykonanie: Anna Piotrowska
koncepcja, kostium, reżyseria światła: Anna Piotrowska
współpraca koncepcyjna: Agnieszka Mazur
zdjęcia i współpraca koncepcyjna: Marcin Morawicki
muzyka: Aleksandra Gryka
wokal i flet: Anna Kaźmierowska, Anna Piotrowska_Jr
wizualizacje: Marcin Morawicki, Karolina Płuska
zdjęcia: Tomasz Dyczewski
charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska
rzeźbiarz: Stanisław Kostka
konsultacja: Zbigniew Talewski
ankieta ruchowa / grupa badawcza: mufmi teatr tańca
producenci: Śląski Teatr Tańca (apap), eferte_Fundacja Rozwoju Tańca ( www.eferte.pl ) |
|
Cafe Klatschen |
|
|
"cafe klatschen" - tak nazywały się po wojnie spotkania głównie kobiet z kręgów "inteligencji wiejskiej". Spotkania towarzyskie, na których omawiano bieżące sprawy, plotkowano i bawiono się wspólnie.
Akcja - mała dziwka wisząca w szafie, schowana w magiczny czarny garnitur, nie mający dna w kieszeni. Urywa guziki, jest głodna. Głodna dziecięcej miłości. Wiary w siebie poprzez ludzi. Nudzi ją życie. Fruwa myślami, nie wie, co ze sobą zrobić. Oddaje swoje ciało, to jej inwestycja. Inwestycja w obolałą przyszłość, która zostanie wymazana po śmierci. Wydawać się jej będzie, że i tak była facetem. Swoim osobistym, zaufanym alfonsem. Lgnie do niego, jak do tatusia, którego darzy bezgranicznym zaufaniem. Monotonia życia, proza życia. Ale, czy marzenia też nie są monotonne. Czy ciągłe pragnienie nie zabija marzenia? Czy ucieczka przed rzeczywistością uratuje duszę niewiernej, pogubionej istoty. Istoty skazanej na dawanie przyjemności i miłości. Daje wszystkim radość, oddaje siebie, a nienawidzi i nie szanuje swojej twarzy, swojego obłędnego umysłu, swojego brzucha i swoich skroni. Zmarznięta, wędrująca postać. Raz w jedną, raz w drugą stronę. Wydaje się, że chodzi bez celu. Celowe są zatrzymania, chwilowe zawieszenia zmierzchającej młodości i wielu ondulacji. Czerwona szminka na ustach i blady uśmiech. Oczy zapalające się w tańcu z nieznajomym kochankiem, który za każdym razem rozbudza nadzieję, na tę właściwą, jedyną miłość, na którą tak bardzo zasługuje. Bogini miłości, świątynia rozkoszy, przestrzeń ekstazy.
Krowa patrzy w dal. Widzi słońce, choć nie wie, że to nazywa się słońce. Żuje trawę, choć nie wie, że to trawa. Ma dobro i ciepło w oczach. Ogromny spokój ukrytego ducha pokory. Pokory cielesności i cielakowatości.
Zgubiłam piersi. Piersi mej mężności, mojego zbolałego ciała. Sedno życia - czyli pokarmu, pierwszego prawdziwego pożywienia.
Anna Piotrowska, 5 stycznia 2007 r., godz. 02.09
"cafe klatschen" - it's a name of postwar meetings of "country intelligence" women. The aim of those social meetings was to talk about current events, gossip and have a good time together.
The plot: a small hooker hanging in the wardrobe, hidden in a magic, black suit that has no bottom in the pocket. She tears the buttons off the suit, she is hungry - hungry for childish love and people's self-confidence. She is bored with life. Being unable to gather her thoughts, she doesn't know what to do with herself. She gives her body, it's her investment. The investment in the sore future, which will be expunged after death. She will be sure that she were a man anyway. Her personal, trusted pimp. She takes to him like to a daddy, whom she trust the most. The humdrum, the prosaic aspects of life. Anyway, aren't dreams monotonous too?! Doesn't constant desire kill the dream? Will an escape from reality save the soul of an doubting and lost being - a being condemned to giving pleasure and love? She gives joy to everyone, she gives herself, but she hates and doesn't respect her face, her demented mind, her stomach and her temples. A frozen, wandering figure. This and that way. It seems she's walking aimless. Deliberate are coming to a standstill, momentary slowing down of fading youth and of many perms. A red lipstick and a weak smile. Her eyes litting up in dance with a strange lover, who every time gives her hope of the only real love she deserves. The goodness of love, the sanctuary of sensual pleasure, the space of ecstasy.
A cow looks in the distance. She sees the sun, although she doesn't know that it's named the sun. She chews grass, although she doesn't know that it's grass. There are goodness and warmth in her eyes. A huge peace of hidden humility. Humility of corporality and "calfity".
I lost my breasts. The breasts of my bravery and of my sore body. The source of life - of sustenance, of first real food.
|
|
premiera kwieceń 2007 r., Warszawa
koncepcja, kreacja i wykonanie: Anna Piotrowska
muzyka: Aleksandra Gryka
koncepcja scenograficzno-kostiumowa: Anna Piotrowska
koncepcja świateł: Anna Piotrowska
charakteryzacja: Agnieszka Rudzińska
time: 20'
przedstawienie zrealizowane ze środków Miasta Stołecznego Warszawa w ramach sezonu teatralnego_eferte_2007
|
|
w czerni / in black |
|
|
improwizacja taneczna Anny Piotrowskiej - zatańczona w Kościele św. Barbary, w Auli Fizyki PW, w galerii w Zielonej Górze
Anna Piotrowska's dance improvisation - danced in the church of St. Barbara, physics lecture theatre of Warsaw Technical University, in a Gallery in Zielona Góra.
|
|
improwizacja taneczna Anny Piotrowskiej
time: 5'
|
|
misja_ka / mission |
|
|
"Anna Piotrowska jest zdolna zredukować fizyczną przestrzeń do rozmiaru miski zwierzęcej. Nawet bez podążania za jej oczami, które są źródłem skupienia, zdołała zabrać publiczność do labiryntu jej wyobraźni. Anna Piotrowska rozwija ścisły osobisty język ciała, który jest pełen fizycznej świadomości (energii i dźwięku), czasami groteskowy, czasami w bezruchu, ale zawsze zaskakujący".
Ide van Heiningen, Marta Trpisovska , Mándy Ildikó, Fenyves Márk
Laureatka Międzynarodowego Festiwalu "Solo & Duo Dance Festival" w Budapeszcie. Jury oceniło przedstawienie "misja_ka" jako najbardziej ustrukturalizowane i najbardziej wypracowane solowe przedstawienie podczas Festiwalu. Podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Tańca Współczesnego PolemiQi 2006 Anna Piotrowska otrzymała certyfikat jakości w kategorii "osobowość sceniczna" w przedstawieniu "misja_ka" i indywidualny certyfikat wolnej strefy "za brawurowe wykonanie KANKANA w przedstawieniu "misja_ka".
The jury judged the "misja_ka" performance as as the most structured and the most worked out physical solo performance of the platform. The chosen character is the figure of a woman being on her surrealistic journey. Her ability to transform oneself into half woman half animal impressed the jury. The work has been done in a very inventive way. She is able to reduce the physical space into the dimensions of a animal's food bowl. Even without using her eyes as a formal focus she manages to take the audience into the labyrinth of her imagination. Anna Piotrowska develops a strict personal body language, which is full of physical awareness (energy and sound), sometimes grotesque, sometimes motionless but always surprising.
Ide van Heiningen, Marta Trpisovska, Mándy Ildikó, Fenyves Márk |
|
premiera 22 sierpnia 2005 r, Warszawa
Scena Prezentacji DWP
kreacja i wykonanie Anna Piotrowska
time: 12'
GALERIA_Budapeszt 2006: zdjęcia Peti Péter
|
|
n_nieporuszone |
|
|
Wyjątkowo ekscytujące dzieło, dłuższy utwór z wieloma postaciami, dzieło Witolda Gombrowicza zainspirowało pracę skomponowaną w oparciu o materiały zaczerpnięte z Dramatu Baronostwa. Utwór zatytułowany "n_not moved" przywiozła z Warszawy do Budapesztu tancerka-choreograf Anna Piotrowska. Przedstawienie było jedną z najznamienitszych inscenizacji choreograficznych - zarówno pod względem wykorzystania przestrzeni, jak i światła okazało się wyjątkowym. Baśniowy, czerpiący z niemieckiego filmu okresu ekspresjonizmu, z surrealistycznych kabaretów świat wsparty został wspaniałym, porywającym montażem muzycznym Aleksandry Gryki. Tancerka miała włosy ufryzowane w kształcie specjalnych rogów, jej czarno-biały strój był przyozdobiony drobnymi jedwabnymi kwiatuszkami: niespokojną postać czyniło jeszcze bardziej magnetyczną ostre światło odbite od podłogi i długi cień rzucony na całe ciało. Osamotnienie, wygnanie, ekscentryczność czynią jej solówkę mądrą, oryginalną. Wolno poruszającym się ciałem targają ponure energie: to się potyka, ażeby z własnego smutku znów zaczerpnąć siłę. Rwąca, poszarpana muzyka, jakby płynąca z grającego w kółko gramofonu czy też ze ściszonego radia. W szczególnej muzycznej i wizualnej przestrzeni ruchu widzimy intymny, pełen wyznania taniec nieuchwytnej, ulotnej, cierpiącej istoty.
Halász Tamás, węgierski krytyk tańca
An extremely exciting work of Witold Gombrowicz, a long one with many characters, was an inspiration for this piece based also on "Dramat Baronostwa". The piece with the title "n_not moved" was presented in Budapest by Anna Piotrowska - a dancer and a choreographer from Warsaw . The performance was one of the most interesting choreographic productions - it turned out to be outstanding in terms of adapting the space as well as using the lights. A dreamland, drawing extensively on German expressionism movies and surrealistic cabarets, is supported by wonderful, rousing music created by Aleksandra Gryka. The hair of the dancer was shaped like some special horns, her black and white costume was adorned with small, silk flowers: the harsh light reflected off the dance floor and a long shadow thrown on her whole body made the restless figure even more magnetic. Loneliness, exile and eccentricity play an important role in this clever, unique solo. A slowly moving body felt a twinge of gloomy energies. Rapid, garbled music seemed to flow from an endless playing gramophone or a quietly playing radio. In special musical and visual movement space we can see an intimate, full of confession dance of an intangible, fleeting, suffering human being.
Halász Tamás, Hungarian dance critic
|
|
premiera: styczeń 2005, Budapeszt
choreografia i wykonanie: Anna Piotrowska
muzyka: Aleksandra Gryka
czas: 6 min.
fot. Tomasz Piotrowski
GALERIA_ Budapeszt 2005: zd
jęcia Peti Péter |
|
Portrety niepamięci |
|
|
Portrety rzeczy niechcianych zapamiętania. Ucieczka przed pamięcią. Bez imienia, a imienna, z doświadczeniem wymazywania. |
|
premiera listopad 2003 / Solo Festival ANEX 2003/
choreografia i wykonanie: Anna Piotrowska
współpraca: Patrycja Piotrowska
muzyka: Aleksandra Gryka
czas: 10 min.
zdjęcia: Iwona i Jaroslaw Cieślikowscy
|
|
Wyjście przed wejściem |
|
|
Najpierw był pomysł odlanej własnej głowy i twarzy. Później dialog z własnym odbiciem w innej barwie. Czy może to też monolog? Później było mycie, które towarzyszy nam przez całe życie. Stąd ta miska na scenie. Symbolizuje ona chwile intymności, bycia samej ze sobą, czyli potwierdzeniem tego "dialogu". Następnie była bajka o Śpiącej Królewnie, która ukłuła się w palec i polała się krew z palca. Zinterpretowałyśmy to jako inicjację. Ale tak naprawdę to kobieta przechodzi szereg inicjacji i co najważniejsze pojawia się tam krew. Stąd nóż i czerwona płachta. Przyjaciel powiedział, że moje wejście na scenę wygląda jak wejście dumnego pawia z pięknym, długim, czerwonym ogonem. Ja czuję się jak mała niewinna królewna. Każda z nas jest przecież królową. Na scenie jest również postać. Moja głowa - czarna dama w kapeluszu. Czy to kobieta po przejściach, z doświadczeniem, z dewizą na życie? Przyglądam się jej, może jest moją nauczycielką, matką, ciotką, a może ukrytym instynktem mojego bytu. Niestety każda kobieta przechodzi taką samą drogę. Z natury skazana jest na to. Nie ma wyjścia. A do czego dąży, do czego wchodzi i co czeka ją po drodze? Każda sama odpowie sobie na pytanie. Ile kobiet na świecie tyle odpowiedzi. Mój kontakt z czarną głową odczytywany jest też jako kontakt z mężczyzną. Oczywiście, nie zaprzeczę. Poznaję mężczyznę, ale przez to poznaję siebie. Czyli jest to kontakt mój z sobą. Czy nauka poszła w las? Czy poznaję siebie? Na pewno dojrzewam. Jaką się staję? Wyrafinowaną damulką z bagażem doświadczeń? Myję czarną głowę. Czy zmywam swoje potrzeby (nie chcę się do nich przyznać?), błędy, wstyd, świadomość? Niech moja głowa patrzy jak ląduję w misce. Czy jest to zimny prysznic? Ale natury nie da się oszukać i zmienić. Jestem kobietą. Wracając pociągiem z Gdańska z festiwalu "Dance Explosions" spotkałyśmy z Anią Amerykanów, którzy widzieli to nasze przedstawienie. Zaskoczyli nas zupełnie. Zinterpretowali choreografię jako przedstawienie o aborcji. Reakcje nasze były duże. Nie przypuszczałyśmy, że ktoś w taki sposób może odczytać naszą opowieść. Po głębszej analizie, rzeczywiście wiele wskazuje na to. Czerwona płachta - krew. Nóż - narzędzie zbrodni. Miska i to, że siadam w niej na końcu. To dla nich były wyraźne symbole. Pomimo takiej interpretacji nasze przedstawienie, w naszych odczuciach pozostaje ciągiem inicjacji a to, że ktoś może odczytać choreografię na własny sposób dowodzi o ukrytej wielowątkowości tego przedstawienia. A to oznacza, że sztuka tańca jest wielka. Powoduje, że w zależności od tego jaki kto ma bagaż doświadczeń, w taki sposób odczyta i odczuje to co widzi. Wiem, że mężczyzna inaczej niż kobieta może odczuć tę choreografię. Dostrzeże więcej erotycznych elementów, które niewątpliwie zaznaczają się. Pracując z Anią nad choreografią wiedziałyśmy, że ważna jest dla nas emocja, która powinna kierować ruchem. Myślę, że to się udało, bo jeżeli najpierw jest emocja, to ruch wynikający z niej jest prawdziwy. |
|
marzec 2000 r
choreografia: Anna Kruk, Anna Piotrowska
tańczy: Anna Piotrowska
muzyka: Osjan
zas: ok. 12 minut
zdjęcia: Tomasz Wasilewski
|
|
Maciejka |
|
|
Jest to moja pierwsza solowa choreografia. Powstała na Kaszubach w sali tanecznej remizy strażackiej w Borowym Młynie. Do tej choreografii zainspirowały mnie własne przeżycia, ale także tekst piosenki S. Hadymy pt.: "Dwa serduszka". Jest to opowieść o wiejskiej dziewczynie, która wbrew rodziny chce kochać. Próbuje przeciwstawić się zdaniu mamy. Tak naprawdę jest to historia dojrzewającej dziewczyny, która chce zakosztować miłości. Myślę, że prawie każda z nas w taki czy inny sposób musi walczyć o swoją miłość. Może pierwszą, może stałą, może jedyną, a może przelotną, może naiwną.
Cóż to się dzieje
Świat się wywraca
Gdzie są owieczki
I gdzie jest baca
Dwa serduszka cztery oczy
Co płakały we dnie w nocy
Czarne oczka co płaczecie
Że się spotkać nie możecie
Że się spotkać nie możecie
Mnie matula zakazała
Żebym chłopca nie kochała
Żebym chłopca nie kochała |
Starzy o miłości bają
Młodym kochać zabraniają
Młodym kochać zabraniają
Kiedy chłopak chorzy miły
Któż by miał tyle siły
A biedne by serce było
Żeby chłopca nie lubiło.
Mnie matula zakazała
Żebym chłopca nie kochała
Żebym chłopca nie kochała |
A ja chłopca cap za szyję
Będę kochać póki żyję
Będę kochać póki żyję
Cóż to się dzieje
Świat się wywraca
Gdzie są owieczki
I gdzie jest baca |
|
|
choreografia Anny Piotrowskiej z 1998 r.
muzyka: Urszula Dudziak i Muzyka z Nizin
czas: 7 minut
|
|